Jestem Tsumoko.Podałbym nazwisko ale go nie mam.Zostałem wywalony z domu kiedy byłem jeszcze dzieckiem.Nie pamiętam jak wyglądała mama,czy tata,ale pamiętam częste krzyki i dźwięk tłuczonego szkła.Nie znałem powodu dla którego mieli by mnie zostawić na pastwę matki natury.Wszystko wyjaśniło się gdy znalazłem zamieszkałą wioskę.Wszyscy patrzyli na mnie złowrogo i co chwile słyszałem śmiechy i teksty takie jak "dziwak","wariat"a nawet"zboczeniec".Mnie zastanawiało tylko dlaczego oni nie mają tych puszystych uszek na głowie albo chociażby nietoperzych skrzydeł.Czułem się dziwnie gdy za każdym ominiętym człowiekiem rósł mój głód.
***
Biegłem najszybciej jak tylko mogłem,już niedaleko,będzie mój.Z każdym kolejnym krokiem czułem coraz większy głód.Myśl o zaspokojeniu go dawała ogromną siłę.On był zmęczony,moje czujne oczy od razu wychwyciły moment gdy adrenalina opadła a szybkie jak dotąd kroki stają się coraz wolniejsze.Czułem się tak cudownie gdy poczułem że niedługo będe go mieć.Jego zapch przyciągał,czułem że zrobię wszystko by tylko go zasmakować.Moje oczy przybrały barwę ciemnego szkarłatu a kły wydłużyły się.Nie zwróciłem na to uwagi.Byłem tak blisko,jeszcze tylko kawałek.Jeden zakręt,skok i już go miałem.Złapałem za jego szyję uśmiechając się szeroko czując jak tętno przyśpiesza,krew w tych żyłach kusiła.Nie mogłem się oprzeć.Jednym szybkim ruchem naciąłem skórę i zlizałem wydostające się z niej kropelki krwi.Długo nie musiałem czekać.Z rany zaczęła unosić się prawie przezroczysta mgiełka otulając mnie.Zaciągłem się nią ,energia życiowa tego człowieka nie była najlepsza ale jako pierwsza którą skosztowałem była wystarczająco dobra by chociaż delikatnie uzupełnić mój głód.Większym niż zazwyczaj pazurem rozdarłem koszulkę młodego chłopaka po czym to samo zrobiłem ze spodniami.Przejechałem szorstkim językiem po brzuchu nieznajomego po czym zatopiłem w nim kły.Dotychczasową ciszę rozdarł wypełniony cierpieniem krzyk.Kolejna rana zaczęła uwalniać pyszną energię.Czułem jak rozlewa się po mnie ,jak zahipnotyzowany zaczęłem drapać młode ciało do krwi wsłuchując się w coraz cichsze krzyki.Po chwili zalała mnie tak wielka ilość pożwienia że aż westchnąłem z zadowolenia.Oczy powróciły do swojego zielonego koloru,kły z powrotem były tylko zwykłymi zębami a po długich pazurach nie było śladu.
***
Zabiłem.Morderca.Nie chciałem.
***
Byłem wstrząśnięty.Oczy zaczęły szczypać,po twarzy zaczęły cieknąć słone łzy.Odwróciłem się od zmasakrowanego ciała i uciekłem.Jak najdalej.Nie chciałem.Zabójca.
***
Mam nadzieje na komentarze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz