poniedziałek, 10 listopada 2014

Słone łzy 1

Głód,znów go czuję.Nie chce zabijać.Nie potrafię.Pomocy!
***
Zrobiłem to.Napadłem niewinnego człowieka.Zabiłem go do cholery!
***
Kim ja jestem?Nie chcę tak żyć!
***
Owoce!Zawsze mi smakowały.Może one...może dzięki nim nie będe mordować?Ulubione....jabłka!Gdzie znajdę jabłka?Sad,tak,w sadzie,widziałem jeden.To tylko kawałek drogi.Warto spróbować.Wstałem na chwiejnych nogach i ruszyłem w drogę spowrotną do wioski."Dziwak","Wariat","Szaleniec".Z każym kolejnym wyzwiskiem głód rósł.Złość tylko mnie nakręcała.Przestańcie,błagam,nie chcę znów zabić!Jabłka,tak pamiętaj o jabłkach.To niedaleko.Brama.Już ją widzę.Rzuciłem się do przodu płynnym ruchem przeskakując przez zadziwiająco wysoki mur.Oh,jabłonki!Ruszyłem szybko na jedną z nich i zgrabnie wskoczyłem na drzewo.Z uśmiechem sięgnąłem po jeden z soczystych owoców.Pyszności!Zjadłem kolejne,i jeszcze ,i więcej aż w końcu zamknęłem powieki z pomrukiem zadowolenia.
-Ej ty!Co ty tu robisz?!-spadłem z drzewa słysząc ten krzyk.Spojrzałem wystraszony na właściciela tego głosu i położyłem po sobie uszy widząc w jego oczach wściekłość
-Ja,ja tylko-zaczęłem paplać nie wiedząc czy uciekać czy zacząć się tłumaczyć.-Ja byłem tylko głodny,przepraszam-wyszeptałem bliski łez.Przecież nie zrobiłem nic złego a ten mężczyzna patrzy na mnie tak,tak...spojrzałem zdziwiony na jego łagodniejące oblicze.Teraz gdy mu się przyjżałem mogłem zauważyć takie rzeczy jak błyszczące orzechowe oczy,jasno blond włosy świecące przy zachodzie słońca i delikatnie opalonom skórę.Mężczyzna uśmiechnął się lekko na co moje policzki pokryły się szkarłatem.Był przystojny.I to naprawdę bardzo.Schyliłem głowę pragnąc zakryć palące policzki i wtedy poczułem dwa palce podnoszące mój podbródek do góry.Widząc blisko siebię twarz nieznajomego spaliłem jeszcze większego buraka na co usłyszałem chichot
-Uroczy-usłyszałem cichy szept-chodź,wnioskując po twoim ubraniu-tu omiótł całą moją postać wprawiając mnie w jeszcze większe zakłopotanie-nie masz gdzie się zatrzymać,nie zrobię ci krzywdy-uśmiechnął się podając mi ręke którą zachwycony od razu ująłem-bynajmniej nie teraz-szepnął ale tego chłopak już nie usłyszał
-----------
Nie martwcie się,akcja dopiero się nakręca,mam zamiar wprowadzić multum dramatycznych scen i niekoniecznie szczęśliwych zakończeń.Pozdrawiam,wasz Nicolas

Słone łzy Prolog

Jestem Tsumoko.Podałbym nazwisko ale go nie mam.Zostałem wywalony z domu kiedy  byłem jeszcze dzieckiem.Nie pamiętam jak wyglądała mama,czy tata,ale pamiętam częste krzyki i dźwięk tłuczonego szkła.Nie znałem powodu dla którego mieli by mnie zostawić na pastwę matki natury.Wszystko wyjaśniło się gdy znalazłem zamieszkałą wioskę.Wszyscy patrzyli na mnie złowrogo i co chwile słyszałem śmiechy i teksty takie jak "dziwak","wariat"a nawet"zboczeniec".Mnie zastanawiało tylko dlaczego oni nie mają tych puszystych uszek na głowie albo chociażby nietoperzych skrzydeł.Czułem się dziwnie gdy za każdym ominiętym człowiekiem rósł mój głód.
***
Biegłem najszybciej jak tylko mogłem,już niedaleko,będzie mój.Z każdym kolejnym krokiem czułem coraz większy głód.Myśl o zaspokojeniu go dawała ogromną siłę.On był zmęczony,moje czujne oczy od razu wychwyciły moment gdy adrenalina opadła a szybkie jak dotąd kroki stają się coraz wolniejsze.Czułem się tak cudownie gdy poczułem że niedługo będe go mieć.Jego zapch przyciągał,czułem że zrobię wszystko by tylko go zasmakować.Moje oczy przybrały barwę ciemnego szkarłatu a kły wydłużyły się.Nie zwróciłem na to uwagi.Byłem tak blisko,jeszcze tylko kawałek.Jeden zakręt,skok i już go miałem.Złapałem za jego szyję uśmiechając się szeroko czując jak tętno przyśpiesza,krew w tych żyłach kusiła.Nie mogłem się oprzeć.Jednym szybkim ruchem naciąłem skórę i zlizałem wydostające się z niej kropelki krwi.Długo nie musiałem czekać.Z rany zaczęła unosić się prawie przezroczysta mgiełka otulając mnie.Zaciągłem się nią ,energia życiowa tego człowieka nie była najlepsza ale jako pierwsza którą skosztowałem była wystarczająco dobra by chociaż delikatnie uzupełnić mój głód.Większym niż zazwyczaj pazurem rozdarłem koszulkę młodego chłopaka po czym to samo zrobiłem ze spodniami.Przejechałem szorstkim językiem po brzuchu nieznajomego po czym zatopiłem w nim kły.Dotychczasową ciszę rozdarł wypełniony cierpieniem krzyk.Kolejna rana zaczęła uwalniać pyszną energię.Czułem jak rozlewa się po mnie ,jak zahipnotyzowany zaczęłem drapać młode ciało do krwi wsłuchując się w coraz cichsze krzyki.Po chwili zalała mnie tak wielka ilość pożwienia że aż westchnąłem z zadowolenia.Oczy powróciły do swojego zielonego koloru,kły z powrotem były tylko zwykłymi zębami a po długich pazurach nie było śladu.
***
Zabiłem.Morderca.Nie chciałem.
***
Byłem wstrząśnięty.Oczy zaczęły szczypać,po twarzy zaczęły cieknąć słone łzy.Odwróciłem się od zmasakrowanego ciała i uciekłem.Jak najdalej.Nie chciałem.Zabójca.


***
Mam nadzieje na komentarze :)

sobota, 8 listopada 2014

Ohayo :3

Mój nowy blogasek z opkami.Mam nadzieję że choć kilka osób się nim zainteresuje :3 życzę miłego ymmm,czytania